23 marca 2014

Rozdział XXIII

Tak jak obiecałam - pojawiam się z nowym rozdziałem. Miał się pojawić wczoraj, ale ze względu na gości nie mogłam wcześniej się za to wziąć. Nie jest też zbetowany, ponieważ nie miałam czasu go wysłać. Jednakże jak tylko zostanie poprawiony, zrobię małą podmiankę ;) Nie mogłam dopasować żadnego tytułu do tego rozdziału, dlatego jest jaki jest. Mam nadzieję, że wam się spodoba :) Kolejnego rozdziału spodziewajcie się w sobotę za dwa tygodnie! Pozdrawiam i życzę smacznego.

*********************************************************************


„Tajemnice zamku”

Początkowy plan zakładał, że zniknę z tego balu dużo wcześniej. W ostateczności byłam na nim do samego końca i razem z Akiją żegnałam gości. Kręciło mi się nieco w głowie i czułam się pijana, chociaż jedynym płynem, który wlałam w siebie w znacznych ilościach była krew. Miała dodawać nam energii, ale wyglądało na to, że większa jej dawka działała jak alkohol. Warto to zapamiętać na przyszłość. Tak czy inaczej chętnie odłożyłabym to zadawanie pytań na inny dzień i położyłabym się spać, ale czułam, że mimo swojego stanu upojenia nie zasnęłabym, bo wciąż po głowie chodziły mi przeróżne myśli – mniej lub bardziej związane z moim byciem demonem. Musiałam się dowiedzieć czegokolwiek…
Kiedy ostatni z gości wyszedł i granatowowłosy zamknął za nim drzwi, odetchnęłam głośno. Spojrzał na mnie jakby ze zrozumieniem i uśmiechnął się lekko, a później zostawił mnie samą bez żadnego słowa wytłumaczenia dokąd idzie. Krzyknęłam za nim nawet, ale nie zawrócił. Czyżby chciał się wycofać z naszego paktu? Sam przecież powiedział, że zazwyczaj traci się wtedy życie. Ach, nie miałam siły teraz się nad tym zastanawiać. Przeklęty demon pewnie chciał odwlec to w czasie. Mrucząc pod nosem jakieś przekleństwa, ruszyłam do swojego pokoju. Po drodze dołączyła do mnie Klara, pojawiając się obok niczym duch.
- Spodobałaś się paru mężczyznom – powiedziała. Po jej twarzy błąkał się bliżej nieokreślonego charakteru uśmieszek, ale wydawała się naprawdę zadowolona z tego, o czym mnie poinformowała. Uniosłam brew.
- Tak? Cóż… To miło z ich strony, ale mnie nie spodobał się żaden – mruknęłam, patrząc na nią uważnie. – Powiedz mi… - zaczęłam niepewnie po dłuższej chwili. Spojrzała na mnie jakby z zaciekawieniem. Nie myślałam zbytnio o tym co robię i do kogo się odzywam. Gdybym się zastanowiła, pewnie zrobiłabym to z większym szacunkiem. – O co chodzi z tym całym cyrkiem? Tą legendą, którą niby jestem? Wiem, że coś wiesz.
- Oczywiście, że tak. Ale to wcale nie znaczy, że mogę ci cokolwiek powiedzieć. Akija uparł się, że chce to zrobić sam. Nie będę się w to wtrącała – odpowiedziała. – Dobranoc, Karmen – rzuciła i tak jak to miała w swoim zwyczaju, zniknęła podczas gdy ja jedynie mrugnęłam oczami. Westchnęłam ciężko po raz kolejny mówiąc sobie w myślach, że też chciałabym mieć taką umiejętność.
Weszłam do swojego pokoju, nie zapalając nawet światła. Tak, zdecydowanie podobało mi się to, że mogłam bez problemu widzieć wszystko w ciemności. Poczłapałam w stronę łazienki, gdzie przejrzałam się w lustrze. Moje oczy były chyba jaskrawsze niż przedtem i może mi się tylko wydawało, ale lekko się jarzyły. Zmarszczyłam brwi, ale dałam sobie spokój z myśleniem o tym, obawiając się przyjścia bólu głowy. Przemyłam twarz chłodną wodą i zastanawiałam się, czy chce mi się brać kąpiel, kiedy usłyszałam, że ktoś wchodzi. Wychyliłam głowę z pomieszczenia w którym się znajdowałam. Akija stał przy drzwiach i patrzył na mnie uważnie. Zapalił światło.
- Czas na pytania – powiedział spokojnie, po czym usiadł wygodnie na sofie i czekał, aż do niego dołączę. Zrobiłam to szybko, siadając obok niego. Dłuższą chwilę wpatrywaliśmy się w siebie bez słowa. Musiałam zebrać myśli, co w moim obecnym stanie nie było takie łatwe, a nie chciałam zbyt pochopnie czegokolwiek mówić, bo on na pewno by to wykorzystał przeciwko mnie.
- Dlaczego te demony mówią, że jestem legendą? – zadałam pierwsze pytanie, ważąc każde słowo. Nie odpowiedział od razu. Może nawet myślał dłużej, niż ja, nim się odezwał.
- Jesteś pierwszym przypadkiem demona, który jednocześnie jest szamanem – odpowiedział ostrożnie. – Dlatego wokół twojej osoby narosło wiele legend od momentu, w którym się urodziłaś.
- Moi rodzice nie żyją… Kim byli za życia?
- Twoja matka była demonem. Ojciec był szamanem.
- Mógłbyś powiedzieć mi coś więcej – mruknęłam niezadowolona. Uśmiechnął się jedynie pobłażliwie. Niemal słyszałam w głowie jego głos mówiący „To by było za proste”. Prychnęłam cicho. – W takim razie czego ty ode mnie chcesz?
- Chcę cię nauczyć jak być demonem, jak panować nad swoją mocą i jak połączyć ją z twoimi umiejętnościami szamana.
- Kto zabił moich rodziców?
- Sam chciałbym się tego dowiedzieć… - Gdy to mówił, przez jego twarz przebiegł cień, którego wcześniej nigdy u niego nie widziałam. Miał w sobie coś złowrogiego i z pewnością bałabym się, gdyby się częściej pojawiał. Nie skomentowałam tego jednak.
- Kim dla ciebie jestem i dlaczego właśnie tobie zależało na tym, żeby mnie znaleźć?
Między nami zapadła długa cisza, podczas której wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Chyba walczył w tej chwili z samym sobą o to, czy powiedzieć mi prawdę, czy nie. Ja nie zamierzałam go ponaglać. Zależało mi na odpowiedzi na to pytanie. Byłam ciekawa, zwyczajnie ciekawa tego, co mi teraz powie. W końcu jednak uśmiechnął się przepraszająco.
- To jest właśnie pytanie, na które ci dziś nie odpowiem – stwierdził. Potrzebowałam chwili, by przypomnieć sobie, że rzeczywiście nasz pakt mówił o jednym takim pytaniu. Mimo wszystko byłam bardzo niepocieszona, bo na poprzednie odpowiadał mi dość lakonicznie i niedokładnie.
- W porządku… - powiedziałam w końcu cicho. – Nasza umowa chyba właśnie została wypełniona, ale będę pytała dalej nawet, jeśli nie będziesz odpowiadał – oznajmiłam. Skoro już coś zaczął mi wyjaśniać, to chyba była dobra okazja, do powiedzenia mi więcej? – Moja matka… Czy wiesz, jak miała na imię? – zapytałam. Skinął głową. – Powiedz mi proszę.
- Katherin. – Miałam dziwne wrażenie, że głos mu na chwilę zadrżał, ale szybko odrzuciłam tę informację.
- A ojciec?
- Haiko.
- Znałeś ich? – Skinął głową.
- Ile w ogóle masz lat? – Zdałam sobie właśnie sprawę z tego, że w ogóle go o to nie zapytałam.
- Dwadzieścia sześć. – Był starszy o osiem lat. Przy okazji przypomniało mi się, że nie tak dawno temu miałam osiemnaste urodziny. Przez te ciągłe zmiany otoczenia i całe to zamieszanie w ogóle o tym zapomniałam… Nie czas jednak był, by o tym myśleć.
- Znasz demona o imieniu Daimon?
Uniósł brew, gdy o to spytałam i z odrobiną zawahania skinął głową. Chciałam, by powiedział mi coś na ten temat, ale sam z siebie chyba nie miał zamiaru tego zrobić. Przeczesałam włosy dłonią i zacisnęłam na chwilę wargi.
- Kto to jest? – zapytałam.
- To dość stary demon… Nie jest pełnej krwi. Jego matką była zwykła kobieta. Chociaż nie jestem pewien, czy była taka zwyczajna, skoro potrafiła zabić demona… - powiedział cicho, bardziej do siebie niż do mnie.
Byłam pewna, że z czymś mi się to kojarzy, ale minęła chwila, nim połączyłam wątki. Spojrzałam na niego wielkimi oczami. Tak, teraz pamiętałam – historia o demonie eteru, który wybił sporą populację swoich, zakochał się w człowieku, a później zginął z rąk ukochanej.
- To… Słyszałam tę opowieść dziś na balu. Opowiadała mi to taka jedna blondynka… Wyleciało mi imię… W każdym razie - jego ojcem był demon eteru?
- Widzę, że trochę się dowiedziałaś w towarzystwie – mruknął.
- Odniosłam wrażenie, że ta historia miała miejsce dawno temu. To ile on ma lat?
- Właściwie nie jestem pewien ile dokładnie, ale około tysiąca na pewno.
- O matko…
- Ale to nie jest ktoś, kim powinnaś się za bardzo interesować. Po tym gdy jego matka zabiła mu ojca, chciał odbudować jego imperium. Kilka demonów za nim poszło. Stworzył swoje własne królestwo gdzieś w podziemiach i zbiera armię, żeby znów zacząć nas zabijać. Jest przekonany, tak jak jego ojciec, że to mu da potęgę.
- To dlatego chciał, żebym się do niego dołączyła…
- Zapewne tak. Z tego samego powodu chciał cię mieć Hao.
- A jaki jest twój powód? – zapytałam, unosząc brew. Nie zamierzałam w tej chwili myśleć o tym, czy brązowowłosy szaman chciał mnie wykorzystać. To chyba jednak mnie bolało, więc nie chciałam na to tracić nerwów. Z resztą póki nie usłyszę tego z ust samego Asakury, chyba w to nie uwierzę. Po prostu trudno jest mi się z tym pogodzić i choć kiedy on sam to powie, będzie jeszcze trudniej, nie będą to już jedynie domysły, a najprawdziwsze fakty. Akija ponownie zwlekał z odpowiedzeniem mi.
- Nie każdy musi mieć jakiś powód. Ja chcę po prostu, żebyś była bezpieczna i żeby nikt cię w żaden sposób nie skrzywdził – stwierdził, wstając ze swojego miejsca. Uśmiechnął się do mnie i pochylił, by pocałować mnie w czoło. Nie spodziewałam się po nim tak czułego gestu. Pogładził delikatnie mój policzek. – To był męczący dzień. Połóż się i odpocznij, porozmawiamy jeszcze jutro. – Po tych słowach wyszedł z mojego pokoju.
Patrzyłam nieco otępiałym wzrokiem na drzwi, które się za nim zamknęły. Szczerze mówiąc nie wiedziałam dlaczego, ale coś kazało mi ufać temu mężczyźnie właśnie od tej chwili. Może to ta przeklęta krew, a może po prostu to w jaki sposób się teraz w stosunku do mnie zachowywał i jak ze mną rozmawiał. Powiedział mi całkiem sporo. A na pewno więcej, niż jego poprzednicy. A to, czy była to prawda, czy nie… Cóż, trudno było to było określić. Tak naprawdę nie miałam żadnego materiału porównawczego, ani punktu odniesienia. Westchnęłam głośno i przetarłam twarz dłońmi. Miał rację – to był męczący i przede wszystkim długi dzień. Należała mi się chwila odpoczynku. Rozebrałam się więc, zostawiając swoje rzeczy w nieładzie na podłodze i wsunęłam się w bieliźnie do łóżka. Mimo myśli krążących uparcie po mojej głowie, zasnęłam dość szybko. Miałam jednak kolejny sen z serii tych dziwnych…
Widziałam w nim wszystko tak, jakbym to ja była kobietą w czarnej, ciągnącej się po ziemi sukni. Jednocześnie, jakkolwiek było to całkowicie dziwne i nie rozumiałam tego wcale, byłam w stu procentach pewna, że wcale nią nie jestem. W bladych dłoniach trzymała ona jakieś ciężkie zawiniątko. Na białym materiale, w które było owinięte, widziałam krew. Kobieta upadła na kolana, chociaż wcale o nic się nie potknęła. Zaczęła płakać, tworząc nowe, czerwone plamy na tym, co trzymała. Musiała więc być demonem. Ale nie to mnie interesowało. Bardziej byłam ciekawa, co ma w rękach. Jednocześnie bałam się poznać odpowiedź, bo wyczuwając pod palcami kształt, miałam pewne domysły. Kobieta odłożyła zawiniątko na bok i przycisnęła puste teraz dłonie do swojego serca, zanosząc się szlochem. Za jej plecami usłyszałam męski głos, który powiedział oskarżycielsko: „To twoja wina!”. Płacząca dziewczyna odkrzyknęła przeraźliwie, zaprzeczając. Jej wrzask trafił do mojej głowy jak echo. Kim była? Nie wiedziałam. Nie miałam żadnych podejrzeń po usłyszeniu jej głosu. Nie mogłam też odwrócić głowy, żeby jej oczami móc zobaczyć mężczyznę z tyłu. Chwilę później poczułam dłonie na jej szyi. Ktoś zaczął się dusić…
Kiedy się obudziłam, zaczęłam głośno kaszleć i łapać hausty powietrza. Nie mogłam oddychać i wciąż czułam na swojej skórze czyjeś palce, zaciskające się i odcinające mi dopływ powietrza. Ale nikogo tu nie było. Usiadłam, wciąż próbując łapać oddech. W końcu udało mi się uspokoić i jeszcze raz, teraz uważniej, rozejrzałam się po pokoju. Było cicho, spokojnie i z całą pewnością byłam sama. Spojrzałam na zegarek by stwierdzić, że jest wpół do piątej. Przetarłam twarz dłonią i wstałam, kierując się do łazienki. Zapaliłam światło i pochyliłam się nad kranem, żeby napić się nieco zimnej wody. Kiedy spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, wydałam z siebie cichy dźwięk zaskoczenia, marszcząc jednocześnie brwi.
Na mojej szyi były czerwone ślady czyichś dłoni. Dotknęłam ich opuszkami palców. Nie bolały, ale z pewnością tam były. Wybiegłam z łazienki, żeby jeszcze raz rozejrzeć się po pokoju. Zapaliłam światło i zajrzałam w każde miejsce, gdzie mógłby się ktokolwiek ukryć. Ale wciąż byłam tutaj tylko ja. Jak to więc możliwe? Część snu nie mogła od tak po prostu stać się rzeczywistością! No i, do cholery, byłam pewna, że nie jestem tą kobietą!
Narzuciłam na siebie szlafrok i ruszyłam szybkim krokiem na korytarz. Chciałam pójść do Akiji i wszystko mu opowiedzieć. Dopiero gdy znalazłam się w holu, zdałam sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nie wiem nawet, gdzie jest jego pokój. Zaklęłam siarczyście pod nosem i rozejrzałam się, spoglądając kolejno na wszystkie drzwi. Krzyknęłam głośno, mając nadzieję, że go to obudzi i sam przyjdzie. Odczekałam dłuższą chwilę, ale nie wydawało mi się, by mój wrzask zadziałał. Wybrałam więc w końcu jedno z przejść. Znalazłam się w kolejnym długim korytarzu, z którego można było wejść do kilku następnych pomieszczeń. Naprzeciwko z kolei znajdowały się schody w dół.
Nie byłam przekonana co do tego, czy właśnie tutaj powinnam szukać chłopaka, ale mimo tego, gdy tylko sprawdziłam wszystkie drzwi tutaj, postanowiłam tam zejść. Śmierdziało tutaj stęchlizną, a ściany i podłoga były wilgotne, co mogłam doskonale poczuć ciepłymi dłońmi i bosymi stopami. Usłyszałam jakiś szmer na dole i zatrzymałam się na chwilę, nieco przestraszona. Człowiek, czy demon – i tak nie byłam nieśmiertelna, więc strach był jak najbardziej na miejscu. Z resztą uważałam za głupich tych, którzy niczego się nie bali. Po dłuższej chwili nasłuchiwania postanowiłam ruszyć dalej. Schody ciągnęły się w dół dość długo, nim w końcu trafiłam do pomieszczenia, które wyglądało jak lochy. Znajdowały się tutaj cele, które bardziej przypominały mi jednak klatki. Było ich osiem. Dalej, naprzeciwko mnie, znajdowały się kolejne drzwi. Szczerze powiedziawszy miałam już dość tego labiryntu, ale westchnęłam cicho i przeszłam przez nie.
Po drugiej stronie znajdowały się kolejne cele, ale te były inne. Wyglądały jak średniowieczne lochy – dziesięć oddzielnych pomieszczeń, do których prowadziły ciężkie, drewniane wrota z niewielką krateczką u góry, by można było zajrzeć do więźnia. Na dole był też mały otwór, przez który podawało się jedzenie. Był to ślepy zaułek – żadnej drogi dalej. Musiałam się więc cofnąć i zrobiłabym to, gdybym znów nie usłyszała szmeru. Głośniejszego i chyba dochodzącego z jednej z celi. Uniosłam brew w zdziwieniu. Akija tu kogoś trzymał?
- Halo? – powiedziałam cicho, podchodząc do pierwszych drzwi i zaglądając do środka. Pusto, a na moje wołanie nikt nie odpowiedział. – Jest tutaj ktoś? Mogę ci pomóc… - odezwałam się ponownie, choć nie byłam tak pewna swoich słów.
- Tak? – usłyszałam twardy, kobiecy głos. Podeszłam do źródła dźwięku i zajrzałam przez kratkę.
- Prawdopodobnie tak. Kim jesteś? – zapytałam, spoglądając na więźnia.
Była to starsza ode mnie o dobrych dziesięć lat kobieta. Spoglądała na mnie jasno-brązowymi oczami. Jej włosy były nieco przybrudzone, ale chyba były koloru blond. Ubranie miała poszarpane, a wokół kostek miała łańcuch, którego druga końcówka przypięta była do ściany. Nie mogła więc nawet do mnie podejść.
- A kim ty jesteś? – odbiła piłeczkę.
- Nazywam się Karmen – powiedziałam cicho.
- Karmen… Wypuścisz mnie? Pomożesz mi się wydostać? – zapytała.
- Jeśli powiesz mi kim jesteś i dlaczego cię uwięziono, to postaram się tobie pomóc. W przeciwnym razie nie kiwnę nawet palcem – odpowiedziałam.
Nie podobało mi się, jak hardo do mnie mówi i w jaki sposób na mnie patrzy. Wcale nie jak bezbronny człowiek, który potrzebuje pomocy. Wpatrywała się we mnie dłuższą chwilę, a później wstała. Nogi jej zadrżały.
- Jestem Georgia von Schterig. A to jest mój zamek – powiedziała w końcu. Mimo słabości całego jej ciała, uniosła głowę i przybrała dumną postawę. Wyglądała przy tym lepiej, niż mogłabym się spodziewać po brudnej, obszarpanej kobiecie.
- Twój zamek? – zapytałam, nic z tego nie rozumiejąc. Szczerze powiedziawszy trudno było mi uwierzyć, że granatowowłosy był w stanie zrobić coś takiego. Pokazywał mi się od zupełnie innej strony… Czyżby tylko grał przede mną takiego dobrego?
- Mężczyzna, który go zajął. Ten demon parszywy… Wtrącił mnie tutaj cztery miesiące temu. Żyję o chlebie i wodzie, choć niczym nie zawiniłam – powiedziała, robiąc krok w moją stronę. Łańcuch zatrzymał ją z głośnym dzwonieniem. – Proszę, znajdź klucz i wypuść mnie stąd.
- Nie ma tu żadnego klucza. – Byłam tego pewna. Gdy tu wchodziłam, rozglądałam się na wszystkie strony. Owszem, był haczyk na którym powinien takowy wisieć, ale nie wisiał.
Moje słowa sprawiły, że na twarzy kobiety pojawił się grymas. Chwilę później poczułam uderzenie silnej energii, która odepchnęła mnie od drzwi, podczas kiedy ona wrzasnęła przeraźliwie. Jej włosy zaczęły fruwać na wszystkie strony, a oczy obróciły się białkami na wierzch. Teraz byłam już pewna, że historyjka, którą próbowała mnie nakarmić, była wyssana z palca. Wyciągnęła dłoń w moją stronę, ale niewiele mogła zrobić. Krzyknęła więc ponownie, kierując we mnie spojrzenie swoich wywróconych oczu. Jej głos powoli przeradzał się w pisk tak głośny i wysoki, że zasłonięcie uszu niewiele mi dało. Czułam, jak pulsuje mi cała głowa. Uciekłam stamtąd tak szybko, jak tylko mogłam i gdy wbiegałam na schody, uderzyłam w Akiję. Oddychał nierówno, więc na pewno tutaj biegł. Spojrzał na mnie przerażony, chwycił moją twarz w dłonie.
- Nic, ci nie jest? – zapytał nieco spanikowany.
- Nie, jestem cała – odpowiedziałam. Nie uspokoiło go to za bardzo, ale i tak słyszałam odetchnięcie z ulgą.
- Poczekaj tutaj na mnie.
Przeszedł przez drzwi i zniknął mi z oczu na dobrych parę minut. Zauważyłam w tym czasie, że krzyk tej kobiety ledwo się przebijał. Nic więc dziwnego, że będąc tutaj już od tygodnia, ani razu jej nie słyszałam. Zastanawiało mnie jednak kim była. Czy chociaż podała mi swoje prawdziwe imię? Georgia von Schterig – takie nazwisko kazało mi sądzić, że pochodzi z Niemiec albo Austrii. Nie zdążyłam zastanowić się nad niczym więcej, bo mężczyzna wrócił do mnie, podchodząc szybkim krokiem.
- Co tutaj robisz? – zapytał, chwytając mnie boleśnie za ramiona i patrząc na mnie z niezadowoleniem.
- Zeszłam na dół, bo cię szukałam. Nie wiem gdzie jest twój pokój. Później usłyszałam hałas, więc poszłam to sprawdzić – powiedziałam zgodnie z prawdą. Wpatrywał się w moje oczy, jakby chciał mnie zmusić do powiedzenia czegoś więcej. Ale naprawdę nic więcej nie było, to też poddał się po dłuższej chwili.
- Po co mnie szukałaś? – Jego głos był znacznie spokojniejszy.
- Do tego przejdziemy za chwilę. – Zdziwiłam się, że jeszcze nie zauważył śladów na mojej szyi, ale najwidoczniej skutecznie zasłaniały mi ją włosy. - Teraz chcę wiedzieć, kto to był i dlaczego podała się za Georgię von Schterig, właścicielkę tego miejsca? – mruknęłam, unosząc brew.
- To nie jest coś, czym powinnaś się interesować – odparł dość chłodno.
- Otóż jest. Chcę wiedzieć kim i czym jest, bo człowiekiem na pewno nie. Nie będę mogła spać spokojnie, nie wiedząc do czego jest zdolna. Z resztą zawsze mogę przychodzić tu każdej nocy i próbować dowiedzieć się czegoś od niej…
- Dobra! – przerwał mi, na co uśmiechnęłam się z zadowoleniem. Nie długo trzeba było go szantażować. – Jeśli obiecasz mi, że nie będzie tutaj schodziła… powiem ci co nieco.
- Wszystko – powiedziałam z naciskiem. Spojrzał na mnie ze słowami „nie przeginaj” wypisanymi na twarzy, ale nie zamierzałam się poddać.
W końcu stanęło na moim, choć oczywiście o zatajonej prawdzie i tak bym się pewnie nie dowiedziała, bo niby od kogo? Chłopak stwierdził jednak, że to zdecydowanie nie jest miejsce na takie rozmowy. Domyślałam się, że nie chce tego robić tak blisko tej osoby, stworzenia, czy czymkolwiek była ta kobieta. Wyprowadził mnie z podziemi i poprowadził w górę. Myślałam w pierwszej chwili, że idziemy do mojej sypialni, ale przeszliśmy obok drzwi do niej, nie zwalniając kroku. Spojrzałam pytająco na Akiję, na co on uśmiechnął się do mnie lekko.
- Chciałaś wiedzieć, gdzie jest mój pokój – powiedział krótko.
Okazało się, że było to pomieszczenie na drugim końcu tego samego korytarza, który prowadził do mnie. Cholera, nie mógł mi wcześniej powiedzieć, że mam do niego tak blisko? Nie, lepiej pozwolić mi latać w szlafroku po całym budynku w środku nocy! Mimo takich słów w mojej głowie, nie odezwałam się. Zostałam wprowadzona do dużego, znacznie większego niż moje, pomieszczenia. Ściany były beżowe, meble z jasnego drewna – a stało ich tutaj sporo. Dwie półki na książki, duża szafa, dwie komódki, szafka nocna, kilka półek na książki, kącik urządzony na typowy gabinecik, łóżko, do którego zmieściłoby się przynajmniej pięć osób, sofa, stolik, kilka foteli i jeszcze kilka innych. Był tu też telewizor i komputer, choć nie wiedzieć czemu byłam święcie przekonana, że on nie korzysta ze zdobyczy współczesnej technologii. Zaskoczyła mnie refleksja odnośnie tego, skąd on niby miał pieniądze na to wszystko, skoro ma zaledwie dwadzieścia sześć lat. No, bo chyba nie każdy demon z miejsca jest bogaczem? Ale nie to teraz powinno zajmować mi myśli.
- Więc? Kto to jest, tam na dole? – zapytałam, patrząc na ciemnowłosego uważnie.
- Podała ci już swoje imię – stwierdził, na co uniosłam brew.
- To jest jej zamek?
- I tak, i nie.
- Mógłbyś jaśniej? – warknęłam. Mimo wszystko był środek nocy i wciąż byłam zmęczona. Chciałam wszystko wyjaśnić i iść spać, a on pogrywał ze mną w taki sposób.
- Wiesz, to nie jest takie proste, jak by się mogło wydawać. To, co widziałaś… Ciało tej kobiety, to tylko pojemnik na duszę pewnego demona. Nie tylko ojciec Daimona zabijał swoich. Robiło to wielu z nas, głównie tych starszych, wiekowych. Georgia nie była wyjątkiem. Na pewno znasz legendy o wampirach? – zapytał ni z gruszki, ni z pietruszki. Przytaknęłam i już miałam pytać, czy właśnie chce mi powiedzieć, że krwiopijcy i wilkołaki też istnieją, ale nie zdążyłam, bo sam mi to wyjaśnił. – To nic innego jak opowieści o demonach. Jak wiesz możemy, ale nie musimy pić krwi. Niektórzy robią to co jakiś czas, zwykle na balach takich, jak ten wczorajszy, też się ona pojawia. Ale Georgia chciała jej wciąż. W którymś momencie przestali jej wystarczać ludzie i wzięła się za mordowanie naszych. Prawie dwieście lat zajęło jej usunięcie. Niestety nie udało się do końca. Ktoś przywołał jej duszę, jakieś potężne medium. Tylko, że nie udało się jej kontrolować. Wdarła się w czyjeś ciało i znów chciała zabijać. Złapano ją po raz kolejny. I z pokolenia na pokolenie jest przekazywana wraz z zamkiem pod czyjąś pieczę. Ja „odziedziczyłem” ją i to miejsce po matce – powiedział.
Ta historia była naprawdę jak rodem z książki. Ale chyba już przestałam się temu dziwić, bo po prostu przyjęłam wszystko co mi powiedział do wiadomości. Więc demony i wampiry to jedno i to samo. Ciekawa byłam, skąd w takim razie się wzięły historie o wilkołakach, ale nie zapytałam, bo może uznałby, że jestem w tej chwili niepoważna. Patrzył na mnie teraz, jakby oczekiwał jakiegoś komentarza z mojej strony.
- Czego była demonem? – zapytałam, mając oczywiście na myśli żywioł.
- Powietrza – odparł. Tak, pasowało to do tego, co zobaczyłam tam na dole. – Na szczęście ciało nie pozwala jej na zbyt wiele. To wciąż tylko ludzkie ciało.
- Rozumiem… - mruknęłam.
- Teraz twoja kolej. Chciałaś czegoś ode mnie – powiedział po dłuższej chwili, po której upewnił się, że nie mam już nic do dodania, ani o nic nie chcę zapytać.
- Ach… No tak – mruknęłam. Pierwsze emocje po moim śnie opadły i właściwie chyba już nie chciałam mu niczego mówić. Ale miałam nadzieję, że może coś będzie wiedział na temat tych moich dziwnych, czasem proroczych snów. – No więc miałam sen…
- Koszmar? – przerwał mi z lekkim, chyba kpiącym uśmieszkiem. Spiorunowałam go wzrokiem.
- Nie przerywaj z łaski swojej – powiedziałam cicho. – Więc miałam sen, nie pamiętam dokładnie jaki – skłamałam. – Ale to nie ważne. Kojarzę, że pod koniec ktoś dusił jakąś kobietę, a kiedy się obudziłam… - Odgarnęłam włosy i odchyliłam głowę, by sam mógł zobaczyć.
Jego oczy wyglądały przez chwilę jak dwie piłeczki pingpongowe. Dotknął mojej skóry opuszkami palców patrząc jednocześnie, czy nie krzywię się z bólu. Przymknął oczy i chyba zaczął o czymś intensywnie myśleć. W końcu pomachał zaprzeczająco głową i znów się zamyślił. Wyglądało to tak, jakby rozważał jakieś możliwości.
- Nie mam pojęcia, kto mógł ci to zrobić… - powiedział w końcu cicho. – Ale muszę upewnić się, co do jednej rzeczy – dodał.
- Jakiej?
- Niektóre demony powietrza… Nie mówię teraz o tym, który jest zamknięty na dole. Przecież dopiero dziś w nocy dowiedziała się, że w ogóle przebywasz w tym miejscu, a to stało się przed… W każdym razie, niektóre demony powietrza mogą wpływać na sny i niejako na rzeczywistość. Mogą zmanipulować twoimi myślami, twoim mózgiem. A czasami to wystarczy, by również ciału zrobić krzywdę. Ludzki umysł to jest jednak zagadka i potrafi wywoływać różne rzeczy. Nie wiem jednak, czy się nie mylę. Musiałbym zapytać Klarę – stwierdził.
- Wiesz… Często miewam takie dziwne sny. Czasem widzę rzeczy, które chyba mają jakieś znaczenie. Raz nawet miałam proroczy sen – stwierdziłam, patrząc na niego. Utkwił we mnie zdziwione spojrzenie.
- Przecież niemożliwe, żebyś… - powiedział. – Nie, muszę porozmawiać z Klarą. I z kimś jeszcze – stwierdził. – Idź spać, porozmawiamy o tym, gdy się obudzisz.
- Ale…
- Bez „ale”. Po prostu idź się połóż.
- Najpierw powiedz mi, o co ci chodzi – sapnęłam rozzłoszczona.
- Nie teraz.
Chwilę później poczułam się senna. Wiedziałam, że znów używa na mnie tej swojej sztuczki z zasypianiem. Rany, jak ja tego nienawidziłam! Nim padłam w jego ramiona, zamachnęłam się jeszcze, żeby go uderzyć, ale nie wiem nawet, czy trafiłam go w końcu w twarz, czy nie. Nawet jeśli, to chyba nie udało mi się zrobić tego tak mocno, jak chciałam. Przez sen słyszałam jeszcze jego głos, a może po prostu mi się on przyśnił. Był to jednak tak niezrozumiały dla mnie zlepek słów, że nie wiedziałam, co powiedział. Obiecałam sobie też, że kiedy tylko się rano obudzę, gorzko pożałuje on używania na mnie tej sztuczki. Musiałam znaleźć na to jakiś sposób, bo to stawiało mnie na przegranej pozycji, skoro mógł mnie uśpić kiedy i gdzie tylko chciał!

5 komentarzy:

  1. Wyszło świetnie, naprawdę :_:
    Rozdział i ogółem ta historia trochę kojarzy mi się z książką Charlaine Harris "Martwy i nieobecny", ale mi się chyba wszystko z tym kojarzy >.>
    Jest coraz bardziej interesująco i ja kocham demony, są słodkie *-* szczególnie gdy piją krew, chodź nie muszą, bo nie są wampirami i nie wiem skąd to się wzięło, ale jest ekstra <,<
    Nie wiedziałam, że po dużej ilości krwi działa ona jak alkohol, tym to mnie zaciekawiłaś i zastanawiałam się nad tym dłuższą chwilę, bo właśnie jak skończę szablon na kolejnym nowym blogu, to będzie on też o demonie, zresztą połowa tego co piszę to demony :_:
    Uważam, że to świetne połączenie- Szamani i Demony, tak jak można jeszcze dodać np. wampiry , zmiennokształtnych i wilkołaki Q_Q Za dużo książek z serii o Sookie Stackhouse, wiem musze przestać.
    Jestem też bardzo ciekawa, czy pojawią się nasi szamani jeszcze czy nie ?
    Pozdrawiam i czekam na next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieuważnie czytałaś poprzednią notkę informacyjną ;) Pisałam tam, że przywrócę szamanów mniej więcej za 5 rozdziałów (postaram się szybciej), bo nieco odbiegłam od tematyki SK :) Jeśli chodzi o demony i wszystko co z nimi związane - jest to wymysł mojej wyobraźni, nie wzorowany na niczym. Demony i wampiry to u mnie jedno i to samo. A co do innych ras... Cóż, nie planuję ich tutaj, bo musiałabym to ciągnąć jeszcze spory kawał czasu :P
      Cieszę się, że ci się podobało :) Gdy założysz nowego bloga o demonach daj link - chętnie zajrzę :D Pozdrawiam cię serdecznie :)

      Usuń
  2. Czadowy :D Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Zaczynam nabierać podejrzeń, że Akija i Karmen to rodzeństwo. Pewnie to się nie sprawdzi, ale duża część moich teori spiskowych jest oparta właśnie na więzach krwi. Żadna się jeszcze nie potwierdziła :/ Ale wracając do rozdziału to w miare czytania o poszukiwaniu pokoju Akiji byłam pewna, że on odprawia jakieś czarne msze w podziemiach XD Przy okazji, skąd wziełaś pomysł na imię ? Pozdrawiam i życze dużo weny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Padłam, jak przeczytałam o twoim pomyśle na czarne msze xP Nawet mi to do głowy nie przyszło :P Jeśli chodzi o imię Akiji, to właściwie nie miałam pomysłu na imię i dlatego jest takie, a nie inne :P Większość imion po prostu wymyślam znikąd, a jak już są to imiona istniejące naprawdę (jak Klara czy Karmen), to wybór jest zazwyczaj przypadkowy. Tak więc pomysłu nie było - wziął się znikąd ;)
      Dziękuję za życzenie weny i również pozdrawiam :)

      Usuń
  3. http://czarny-kruk-sk.blogspot.com/
    http://wszystko-jest-mozliwe-sk.blogspot.com/
    http://krzywe-zwierciadlo-demona.blogspot.com/

    Chciałam Cię zaprosić na moje nowe trzy blogi z takimi trochę dziwnymi tematykami o Sk i nie tylko ;_:


    OdpowiedzUsuń