27 grudnia 2012

Rozdział I

Tak jak z poprzedniej części byłam w miarę zadowolona, tak teraz moje morale opadło na poziom nieco powyżej zera. Ale podobno pisarze często są niezadowoleni ze swojej twórczości (zabrzmiało, jakbym była pisarką…), więc pozostawiam to pod waszą ocenę.

********************************************************************


„Poznajcie go‭…”

Kolejny dzień rozpoczął się w ciszy i spokoju.‭ ‬Nieliczne ptaki wstały tak wcześnie,‭ ‬by śpiewać cicho swoje ulubione melodie.‭ ‬Otworzyłam oczy,‭ ‬od razu zapominając o tym,‭ ‬co działo się w nocy.‭ ‬Wstałam szybko,‭ ‬pełna życia i ochoty do działania jak nigdy.‭ ‬Wzięłam prysznic,‭ ‬ubrałam się w wygodne ubrania.‭ ‬Stałam właśnie przy lustrze,‭ ‬zamieszczonym po wewnętrznej stronie drzwi od szafy,‭ ‬gdy usłyszałam donośny krzyk wujka.
-‭ ‬Karmen‭! ‬Wstawaj,‭ ‬czas na trening‭! – ‬Uśmiechnęłam się lekko,‭ ‬zastanawiając się,‭ ‬czy on naprawdę sądzi,‭ ‬że ja jeszcze śpię.
Nigdy nie rozpamiętywaliśmy tych chwil,‭ ‬w których on rozczulał się swoją opowieścią,‭ ‬a ja obiecywałam mu zemstę na Hao.‭ ‬Żadne z nas nie czuło takiej potrzeby,‭ ‬przechodziliśmy nad tym do porządku dziennego.‭ ‬Ale oboje wiedzieliśmy,‭ ‬że drugie z nas rzadko kiedy zasypia jeszcze po naszych‭… ‬rozmowach,‭ ‬za to zawsze oboje wstajemy po nich wcześniej,‭ ‬niż mamy to w zwyczaju..
Uśmiechnęłam się znów,‭ ‬tym razem do odbicia w lustrze i przez ramię zerknęłam na godzinę.‭ ‬Była piąta,‭ ‬a ja,‭ ‬jak co dzień,‭ ‬miałam zamiar przebiec wokół miasta parokrotnie.‭ ‬Teraz,‭ ‬gdy rozpoczął się Turniej Szamanów,‭ ‬moje ćwiczenia stały się cięższe‭ – ‬ćwiczyłam dłużej,‭ ‬więcej,‭ ‬mocniej.‭ ‬Kaiso chciał bym była silniejsza i szybsza.‭ ‬Ja również tego pragnęłam wiedząc,‭ ‬że bez tego nie mam większych szans na zwycięstwo.‭ ‬Więc oboje wyciskaliśmy ze mnie siódme poty.
Zeszłam spokojnym krokiem na dół.‭ ‬Mężczyzna był zdziwiony,‭ ‬gdy zobaczył mnie w pełni ubraną i gotową do ćwiczeń‭ – ‬a może jedynie udawał‭? ‬Przyznaje,‭ ‬że zwykle musiał czekać pół godziny,‭ ‬nim zwlekę się z łóżka,‭ ‬wykonam poranną toaletę i przyszykuję się odpowiednio.‭ ‬No,‭ ‬ale dziś przecież byliśmy po naszej wieczornej,‭ ‬powtarzającej się co jakiś czas przygodzie‭… ‬Spojrzałam na niego pogodnie.
-‭ ‬Dzień dobry.‭ – ‬powiedziałam spokojnie,‭ ‬wchodząc do kuchni i związując swoje granatowe kosmyki w koński ogon białą,‭ ‬gładką wstążką.
Siedział przy blacie kuchennym na wysokim taborecie,‭ ‬popijając mocną,‭ ‬czarną kawę.‭ ‬Jego siwe,‭ ‬długie za ramie włosy były jeszcze rozpuszczone i w kompletnym nieładzie.‭ ‬Twarz miał zmęczoną,‭ ‬ale patrząc na mnie,‭ ‬uśmiechał się lekko.‭ ‬Odpowiedział mi na powitanie i powrócił do czytania leżącej przed nim gazety.
Chwyciłam bułkę posmarowaną masłem,‭ ‬która leżała na talerzu,‭ ‬na stole i wgryzłam się w nią od razu.‭ ‬Z pod drzwi wyjściowych wzięłam torbę,‭ ‬która specjalnie obciążona,‭ ‬ważyła niemal pięćdziesiąt kilogramów i przerzuciłam ją przez ramię.‭ ‬Wybiegłam z domu bez słowa,‭ ‬od razu rozpoczynając okrążanie miasta.
Zwykle,‭ ‬po przebiegnięciu pięciokrotnie całego dystansu po obwodzie,‭ ‬zatrzymywałam się pod szkołą.‭ ‬Pokonanie tej morderczej trasy zabierało mi średnio dwie godziny,‭ ‬tak więc pod budynkiem stałam około siódmej,‭ ‬czasem wpół do ósmej.‭ ‬Dzisiaj jednak,‭ ‬miałam w sobie więcej chęci i życia,‭ ‬prawdopodobnie zmotywowana wczorajszą rozmową o morderstwie moich rodziców‭…
Skończyłam więc pół godziny wcześniej niż zazwyczaj i zamiast pod liceum,‭ ‬udałam się do domu mojego przyjaciela,‭ ‬Morty’ego.‭ ‬Poznałam go dwa lata temu,‭ ‬gdy się tu przeprowadził.‭ ‬Gdy tylko zawitał w tej szkole,‭ ‬z powodu niskiego wzrostu od razu nadano mu przezwisko‭ – ‬Szorti.‭ ‬Z początku strasznie to przeżywał,‭ ‬było mu zwyczajnie przykro i właściwie dzięki temu się poznaliśmy.‭ ‬Gdyby nie te ciągłe zaczepki,‭ ‬nie poradziłabym mu,‭ ‬żeby olewał tych ludzi i nie zaczęlibyśmy rozmowy,‭ ‬dzięki której przypadliśmy sobie do gustu.‭
W zasadzie chyba to ja bardziej cieszyłam się z naszej znajomości.‭ ‬On był moim jedynym przyjacielem i jako jeden z niewielu uważał,‭ ‬że jestem zupełnie normalna.‭ ‬Zapewne,‭ ‬zmieniłby zdanie,‭ ‬gdyby tylko dowiedział się,‭ ‬że w mojej rodzinie od wieków są medium i szamani‭… ‬Ale,‭ ‬jak to się mówi‭ ‬-‭ „‬Czego oczy nie widzą,‭ ‬o to serce nie boli,‭ ‬czego uszy nie słyszą,‭ ‬to ich nie oburza.‭”‬.
Gdy stałam już pod odpowiednim budynkiem,‭ ‬spojrzałam w okna sypialni chłopaka.‭ ‬Uznając,‭ ‬że niekulturalnie byłoby wpaść tak do niego bez zapowiedzi, ‬wyciągnęłam swój telefon komórkowy z zamiarem zadzwonienia do niego.‭ ‬Co prawda nie denerwowałby się na mnie za bardzo,‭ ‬ale jednak nie zostałam wychowana przez małpy.‭ ‬Wykręciłam odpowiedni numer.
Jeden sygnał,‭ ‬drugi,‭ ‬trzeci‭…
-‭ ‬Haloo‭…? – ‬Usłyszałam wreszcie zaspany głos jasnowłosego chłopaka i niemal wyobraziłam sobie,‭ ‬jak przeciera zlepione snem oczy.‭ ‬Uśmiechnęłam się lekko do samej siebie.
-‭ ‬Cześć,‭ ‬Morty.‭ ‬To ja,‭ ‬Karmen.‭ ‬Śpisz‭? – ‬spytałam patrząc wciąż w jego okna,‭ ‬ale nie dając mu szansy na odpowiedź mówiłam dalej.‭ – ‬Głupie pytanie,‭ ‬w końcu ze mną rozmawiasz.‭ ‬Słuchaj,‭ ‬jestem pod twoim domem.‭ ‬Mogłabym wpaść‭?
-‭ ‬Wpaść‭…? – ‬Przewróciłam oczami i dałam mu dłuższą chwilę,‭ ‬żeby zorientował się,‭ ‬o czym w ogóle do niego mówię.‭ ‬-‭ ‬Ale jest szósta trzydzieści‭! – ‬krzyknął w końcu.‭ ‬Cholera,‭ ‬że też musiał mieć koło łóżka zegarek‭!
-‭ ‬Cicho,‭ ‬bo obudzisz swoją mamę‭! – ‬skarciłam go,‭ ‬wiedząc aż za dobrze,‭ ‬że sen tej kobiety nie jest zbyt głęboki.‭ ‬Krzyki z pewnością szybko by ją zbudziły.‭ – ‬Wiem przecież,‭ ‬która godzina.‭ ‬No,‭ ‬ale i tak już cię obudziłam.‭ – ‬powiedziałam spokojnie.‭ ‬Zero odzewu.‭ ‬Nie przekonywałam go.‭ ‬Pozostała jeszcze jedna rzecz,‭ ‬której nigdy,‭ ‬jak dotąd,‭ ‬nie mógł się oprzeć.‭ ‬-‭ ‬Proszę‭… ‬-‭ ‬mój głos był miły,‭ ‬może nawet za bardzo i przeciągałam samogłoski.‭ ‬Niemal zakrztusiłam się tym słowem,‭ ‬tak słodko zabrzmiał.
-‭ ‬Ech‭… ‬Ja‭… ‬Ty‭… ‬-‭ ‬Chwila ciszy,‭ ‬po której nastąpił jakiś szum.‭ ‬Sądziłam już,‭ ‬że się rozłączył,‭ ‬ale odezwał się w końcu.‭ – ‬Ach.‭ ‬Po prostu naciśnij na klamkę‭… ‬-‭ ‬powiedział zrezygnowany,‭ ‬rozłączając się.
Uśmiechnęłam się lekko,‭ ‬może nieco złośliwie,‭ ‬ale przecież nie mógł tego zobaczyć.‭ ‬Zadowolona z siebie i faktu,‭ ‬że udało mi się go przekonać,‭ ‬podeszłam do drzwi otwierając je cichutko.‭ ‬Powoli,‭ ‬niemal się wlokąc,‭ ‬weszłam po schodach na piętro,‭ ‬pod pokój Mortiego‭ – ‬chciałam dać mu chwilę na ogarnięcie się.‭ ‬Starałam się poruszać bezszelestnie,‭ ‬bo, mimo‭ ‬że byłam w tym domu mile widziana o każdej porze,‭ ‬to nie chciałam obudzić reszty domowników.‭ ‬Zatrzymałam się przed odpowiednimi drzwiami i zapukałam cicho czekając,‭ ‬aż przyjaciel pozwoli mi wejść do środka.
-‭ ‬Proszę.‭ ‬– Po kilku minutach‭ ‬rozległ się cichutki,‭ ‬nieco piskliwy jak na chłopaka głosik.
Odepchnęłam się od ściany i wkroczyłam do pomieszczenia witając go lekkim,‭ ‬przyjacielskim uśmiechem.‭ ‬Siedział na brzegu łóżka,‭ ‬ubrany i gotowy do wyjścia do szkoły.‭ ‬Podeszłam,‭ ‬zrzuciłam z ramienia torbę,‭ ‬przy czym gospodarz obdarzył mnie zdziwionym spojrzeniem i usiadłam ciężko obok niego.‭ ‬Przesunęłam się w głąb łóżka,‭ ‬by oprzeć się plecami o ścianę.
-‭ ‬Nie jesteś w mundurku.‭ – ‬Zauważył,‭ ‬mierząc mnie wzrokiem.
-‭ ‬Tak,‭ ‬wiem‭… ‬Mam go w torbie,‭ ‬później się przebiorę.‭ – ‬stwierdziłam,‭ ‬przymykając oczy.
Nie zapytał,‭ ‬dlaczego jestem w dresie.‭ ‬Właściwie cieszyłam się,‭ ‬bo zapewne uznałby mnie za wariatkę,‭ ‬gdybym powiedziała,‭ ‬że od rana ćwiczyłam.‭ ‬Dla niego‭ „‬rano‭” ‬było gdzieś koło siódmej i ani minuty prędzej.‭ ‬Zaczęliśmy rozmawiać szeptem o szkole,‭ ‬o tym,‭ ‬że choć trwa dopiero parę tygodni,‭ ‬mamy jej już serdecznie dość, mimo‭ ‬że nie uczyliśmy się przecież źle.‭ ‬Ba‭! ‬Byliśmy jednymi z lepszych uczniów.‭ ‬Nie mniej dość szybko zmieniliśmy temat na jego ulubiony‭ – ‬duchy,‭ ‬wampiry i inne,‭ ‬nieistniejące według ludzi stworzenia,‭ ‬o których często czytał w książkach.‭ ‬Lubiłam ten jego zapał do paranormalności i dziwnych zjawisk.‭ ‬Czasami wierzyłam,‭ ‬że mogę mu wszystko wyjawić i nadal będziemy trzymać się razem.‭ ‬Minuty szybko nam mijały‭ ‬-‭ ‬w międzyczasie gospodarze domu obudzili się,‭ ‬przywitali ze mną i wcisnęli mi miseczkę ryżu z warzywami w ramach śniadania.
Po godzinie mogliśmy już wyjść do szkoły.‭ ‬Brązowowłosy nie mieszkał daleko,‭ ‬więc dojście tam zajęło nam zaledwie parę minut.‭ ‬Chociaż do dzwonka zostało jeszcze sporo czasu,‭ ‬wewnątrz budynku było już tłoczno od uczniów i nauczycieli,‭ ‬którzy z naręczami papierów oraz kubkami gorących napojów,‭ ‬stanowili zagrożenie dla reszty społeczeństwa,‭ ‬zwłaszcza,‭ ‬że pędzili z zawrotną prędkością.‭ ‬Niespiesznie weszliśmy do swojej klasy i usiedliśmy na zajętych przez nas miejscach‭ – ‬siedzieliśmy oddzielnie,‭ ‬bo gdy się tutaj przeniosłam,‭ ‬dzielił już ławkę z jakimś chłopakiem.
Gdzieś w połowie jakże pasjonującej rozmowy Shin i Hashi,‭ ‬o nowym lakierze do paznokci,‭ ‬rozległ się dzwonek,‭ ‬więc reszta również pozajmowała swoje krzesła.‭ ‬Teraz czekaliśmy tylko na nauczycielkę angielskiego.‭ ‬Nie minęło wiele czasu,‭ ‬gdy ta,‭ ‬stosunkowo młoda,‭ ‬w porównaniu do reszty ciała pedagogicznego kobieta,‭ ‬pojawiła się wśród nas.‭ ‬Zapadła grobowa cisza,‭ ‬ale bynajmniej nie z powodu pojawienia się kobiety,‭ ‬lecz spowodowana chłopakiem,‭ ‬który szedł tuż za nią.‭ ‬Zmierzyłam go spojrzeniem.‭
Był to wysoki,‭ ‬ciemnowłosy chłopak.‭ ‬Na głowie,‭ ‬za uszami,‭ ‬miał pomarańczowe słuchawki.‭ ‬Czarne oczy były w połowie przysłonięte powiekami,‭ ‬a uśmiech rozświetlał jego twarz.‭ ‬Nonszalancko odpięta koszula mundurku szkolnego ukazywała jego delikatnie umięśniony tors i kierowała wzrok na naszyjnik z rzemyka i pazurów jakiegoś drapieżnika.‭ ‬Do zielonych spodni miał założone sandały o drewnianej,‭ ‬dość wysokiej podeszwie,‭ ‬które wyglądały na tradycyjne.
-‭ ‬Moi drodzy‭! ‬– Nasza nauczycielka zwróciła na siebie uwagę.‭ – ‬To‭ ‬Yoh Asakura.‭ ‬Od tego roku będzie uczęszczał z wami na zajęcia.‭ ‬-‭ ‬ Blondynka o niebieskich oczach,‭ ‬poprawiła szmaragdowe okulary na swoim nosie,‭ ‬przedstawiając chłopaka stojącego przy jej biurku.‭ ‬Położyła mu dłoń na ramieniu,‭ ‬popychając go nieco w naszą stronę.‭ – ‬Witami cię tutaj ciepło,‭ ‬Yoh.‭ ‬Teraz zajmij proszę miejsce.‭ – ‬powiedziała z uśmiechem.‭ – ‬Może obok…‭ – ‬zamilkła w zastanowieniu,‭ ‬mierząc nas wszystkich wzrokiem.‭ ‬Wyglądało na to,‭ ‬że zdecydowanie o tym,‭ ‬gdzie też ma on usiąść,‭ ‬zajmie jej sporo czasu,‭ ‬więc otworzyłam podręcznik,‭ samodzielnie ‬rozpoczynając opracowywanie dzisiejszego tematu.

7 komentarzy:

  1. Widzę, że nie tylko ja preferuję pisanie w środku nocy;). Na dzień dobry powytykam ci trochę błędów…Najpierw te logiczne: ja po dwugodzinnym biegu (o ile nie umarłabym po dziesięciu minutach) najpierw wskoczyłabym pod prysznic, a dopiero potem odwiedzała przyjaciół. No chyba, że szamani nie pocą sie podczas ćwieczeń. Wtedy wszystko byłoby w porządku.Nie jestem pewna, czy forma „wlecząc” jest poprawna. Nawet jeśli jest, to mi się nie podoba i zgrabniej by zabrzmiało „wlokąc”A teraz twoje, jak mniemam, ukochane przecinki. Jedyne co rzuciło się w oczy to rozdzielenie wyrażenia „mimo że”. Funkcjonuje ono jako całość i przecinek powinien być przed „mimo”, a nie przed „że”. Warto zapamiętać.Ja też nigdy nie jestem zadowolona z tego co napiszę. Ale to dzięki temu rozwijamy się (jak papier toaletowy ;p), bo ciągle dążymy do poprawienia wyimaginowanych usterek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszamy na kolejny rozdział na naszym blogu … Jestem ciekawa jednej rzeczy. Ten rozdział jest napisany, jakby wszystko zaczynało się od początku. Tylko z innej perspektywy. Błędów nie zauważyłam. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. amidamaru1@onet.pl13 lutego 2013 23:35

    Zapraszam na kolejny rozdział na naszym blogu. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. I znów zaproszenie na rozdział, a właściwie rozdziały na naszym blogu (w wakacje należy korzystać z wolnego czasu, czyż nie?). Pozdrawiam, dzwonek-wyroczni.blog.onet.pl.

    OdpowiedzUsuń
  5. amidamaru1@onet.pl13 lutego 2013 23:36

    Zapraszam na kolejny rozdział na naszym blogu (dzwonek-wyroczni) Pozdrawiam. Palomea.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapraszamy na ROZDZIAŁ SPECJALNY na naszym blogu (http://dzwonek-wyroczni.blog.onet.pl/ Tym razem twórczości naszego drogiego Eduarda. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. No i ponownie zapraszamy na nowy rozdział naszym blogu http://dzwonek-wyroczni.blog.onet.pl/… Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń